środa, 26 października 2016

Pierwszy kot za płot.

Tak jak sobie założyłem wraz z początkiem tygodnia zacząłem robić małe kroki w celu stania się człowiekiem, któremu się udało. Generalnie to te „małe kroki” wcale takie małe nie są, bo oprócz wprowadzenia diety, zwiększyłem aktywność fizyczną i odstawiłem alkohol. A to już poważne zmiany.

Przeprosiłem się ze dresem i obuwiem do biegania. Powrót do joggingu po tak długiej przerwie i kilku (kilkunastu?) kilogramach więcej nie należał wcale do łatwych i przyjemnych. Przygotowania do wyjścia z domu trwały długo, tak jakbym czekał na jakieś zdarzenie, które uniemożliwi mi podjęcie próby biegania. Gdy się już zebrałem i zacząłem trening, wszystko mnie irytowało. Za gorąco,
za mokro,  błoto, latający helikopter, podbiegi pod górki, program do rejestrowania trasy, słuchawki, muzyka. Istna masakra.  Pomimo tego wszystkiego dałem radę i ukończyłem swój pierwszy po dość długiej przerwie trening. Oczywiście do efektów sprzed kilku lat mi sporo brakuje, ale mam nadzieję, że powrót do formy nie zajmie mi nie wiadomo ile, bo jak widzę efekty swojej pracy i swojego wysiłku to motywacja wzrasta. A motywacja jest mi potrzebna. Bardzo.

Co do diety to większych problemów z wdrożeniem jej w życie nie miałem. Listę zakupów na cały tydzień zrobiłem wcześniej więc od początku tygodnia od razu ruszyłem z gotowaniem nie martwiąc się, że czegoś mi braknie w lodówce. Lubię gotować, myślę że umiem to robić, więc czas spędzony
w kuchni przy gotowaniu potraw nie jest dla mnie udręką, a co najważniejsze nie jest dla mnie czasem straconym. Naturalnie czas spędzany przy garach wydłużył się trochę, bo chcąc nie chcąc musze gotować teraz coś dla siebie i co innego dla pozostałych domowników w tym dzieciaków,
a każdy wie jak jedzą dzieciaki: „tego nie”, „tego nie lubię”, „to jest obrzydliwe”, „warzywa to mój wróg”. Gdyby gotowanie nie sprawiało mi przyjemności i nie „przychodziło” z łatwością nie wiem jak bym sobie poradził z wprowadzeniem tak rozbudowanego jadłospisu. Dodam tylko, że największy problem mam z jedzeniem śniadań praktycznie od razu po wstaniu i z pieczywem, które kocham,
a które odstawiłem praktycznie w ogóle.

Alkoholu generalnie dużo nie piłem już od kilku miesięcy. Tylko okazjonalnie lub po ciężkim, stresującym dniu pracy na odprężenie.  Generalnie z alkoholu rezygnować nie musiałem, ale jako że podobno przy diecie alkohol jest nie wskazany (kalorie, cukry i te sprawy) i dodatkowo po lub
w trakcie jego spożywania lubię coś przegryzać postanowiłem, że przynajmniej na początku zrezygnuję z niego praktycznie całkowicie. I szczerze jakoś mi to wielce nie przeszkadza. Napoje alkoholowe zastąpiłem zieloną herbatą i wodą (której już wcześniej wypijałem spore ilości). Naturalnie pokusa wypicia piwa czy wina do wieczornego filmu nadal jest, jednak trzymam ją pod kontrolą i nie pozwalam jej się zmienić w czyn.

To dopiero początek na bardzo wczesnym etapie. Jednak pierwszy krok, żeby być jak ludzie, którym się udało zrobiłem, a (podobno) pierwszy krok jest najważniejszy.  Co dalej będzie nie jestem
w stanie przewidzieć, ale póki co planuje trzymać się swoich założeń dalej i oczekiwać na pierwsze efekty, które zapewne przedstawię na tym blogu.


Alex Van der Beck

2 komentarze:

  1. Pamiętaj - zawsze ćwicz rano. Zanim twój mózg zdąży się obudzić i cię powstrzymać :) A tak na poważnie: robisz sam zdjęcia, czy wszystkie z neta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spanie kocham conajmniej jak miś miód więc ćwiczenia rano raczej odpadają (musiał bym wstawać przed 5 co jest raczej przez mój organizm nie do zaakceptowania). Jeżeli chodzi o zdjęcia, to te przedstawiające żywność są przeważne mojego autorstwa. Nie będę ukrywał, że na blogu zamieszczam też zdjęcia wyszukane w Internecie, ale oczywiście zamieszczam je na swoim blogu całkowicie legalnie za zgodą autorów.
      Pozdrawiam.

      Usuń