Fachowo oszczędzaniem nazywane są pewne
procesy, czynności które prowadzą do powstania oszczędności czyli zasoby
pieniężne, które nie zostały w danym momencie przeznaczone na zakup dóbr i
usług konsumpcyjnych. Według mnie oszczędzanie to wydawanie mniej niż się
zarabia. Brzmi nieskomplikowanie, ale… . No właśnie ale, oszczędzania tak jak
chodzenia, jazdy na rowerze czy pływania trzeba się nauczyć, nikt nie posiada
wrodzonej umiejętności bycia oszczędnym.
Nigdy nie umiałem i niestety nadal nie umiem
odkładać pieniędzy (zaznaczam, że podbijam powoli pod trzydziestkę). Co prawda
na dzień dzisiejszy jestem na etapie odkładania większości zarabianej kasiory,
ale jest to bardziej wynikiem tego, iż w niedalekiej przyszłości czeka mnie
wynajęcie mieszkania, a w kraju w którym obecnie mieszkam oprócz standardowych
opłat takich jak czynsz, opłaty na prąd, wodę i gaz i media jednorazowo trzeba
zapłacić wynajmującemu kaucję najczęściej w wysokości 3 miesięcznego czynszu,
co dla niektórych (w także i dla mnie) jest bardzo brutalne.
Moim zdaniem nawyk oszczędzania ludzie powinni
wynosić z domu. Rodzice, a nawet dziadkowie powinni od najmłodszych lat uczyć
dzieciaki tej niewątpliwie trudnej i nie zawsze przyjemnej sztuki jaką jest
oszczędzanie. Niestety ja takiej nauki z domu nie wyniosłem przez co odkąd
sięgam pamięcią pieniądze się mnie nie trzymały. Podobno głupiec i pieniądze szybko
się rozchodzą.
Od czasu pójścia do 1 pracy (a nawet i
wcześniej) zanim jeszcze zacząłem zarabiać miałem już na plecach kilka zobowiązać
do spłaty. Z miesiąca na miesiąc dochodziła kolejna stała opłata za coś czy to
w postaci raty kredytu konsumpcyjnego czy abonamentu. Doszedłem do momentu, w
którym po opłacie wszystkich zobowiązań zostawało mi niewiele gotówki z
wypłaty, którą mógłbym przeznaczyć na przyjemności. Ale jak to tak? Ciężko
pracuje i nie mogę sobie pozwolić na cotygodniowe wyjścia do baru z kumplami,
kupno kolejnych perfum za 400 zł czy wyjazd nad morze w okresie urlopowym? Nie
chciałem nawet o tym myśleć. Właśnie wtedy odkryłem wspaniałości jakimi są
karty kredytowe. Dalej nie będę opisywał skutków mojego beztroskiego szastania
gotówką (częściowo nieswoją) bo każdy może połączyć wszystkie opisane wyżej
sytuacje w jedno i wywnioskować jak to wszystko się skończyło. Dodam tylko, że
od momentu kiedy powiedziałem dość, nadal ciągną się za mną długi
z przeszłości.
z przeszłości.
Oczywiście długi trzeba spłacać, nie ma że
boli. Ja najgorsze mam już za sobą i co ciekawe lekcja jaką otrzymałem
dotycząca wydawania pożyczonych pieniędzy sprawiła, że chyba już nigdy nie
skorzystam z ofert kart kredytowych oferowanych przez banki, nie kupie nic na
raty, a wszelkiego rodzaju pożyczek czy to z różnego rodzaju instytucji czy od
rodziny lub znajomych będę unikał jak ognia trzymając się zasady „dobry
zwyczaj, nie pożyczaj” (zarówno komuś jak i od kogoś!).
Do momentu, w którym powiem iż stałem się oszczędnym
człowiekiem, który nie wydaje kompulsywnie pieniędzy i co najważniejsze umie je
odkładać na np. wakacje czy awaryjne sytuacje, minie jeszcze trochę czasu i
wiele nauki mnie czeka. Odnoszę dziwne wrażenie, że dzięki lekcją jakie
otrzymałem w poprzednich latach nie powinno być to takie trudne, ale oczywiście
wszystko okaże się z czasem. Jedno jest pewne, jeżeli uda mi się opanować
sztukę oszczędzania stwierdzę zrobiłem krok w kierunku, aby stać jak ludzie,
którym się udało.
Alex Van der Beck
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz