piątek, 7 października 2016

Oszczędzanie?! Oczywiście! Od jutra.

Czyli bardzo ważna umiejętność, której do tej pory nie opanowałem.

Fachowo oszczędzaniem nazywane są pewne procesy, czynności które prowadzą do powstania oszczędności czyli zasoby pieniężne, które nie zostały w danym momencie przeznaczone na zakup dóbr i usług konsumpcyjnych. Według mnie oszczędzanie to wydawanie mniej niż się zarabia. Brzmi nieskomplikowanie, ale… . No właśnie ale, oszczędzania tak jak chodzenia, jazdy na rowerze czy pływania trzeba się nauczyć, nikt nie posiada wrodzonej umiejętności bycia oszczędnym.

Nigdy nie umiałem i niestety nadal nie umiem odkładać pieniędzy (zaznaczam, że podbijam powoli pod trzydziestkę). Co prawda na dzień dzisiejszy jestem na etapie odkładania większości zarabianej kasiory, ale jest to bardziej wynikiem tego, iż w niedalekiej przyszłości czeka mnie wynajęcie mieszkania, a w kraju w którym obecnie mieszkam oprócz standardowych opłat takich jak czynsz, opłaty na prąd, wodę i gaz i media jednorazowo trzeba zapłacić wynajmującemu kaucję najczęściej w wysokości 3 miesięcznego czynszu, co dla niektórych (w także i dla mnie) jest bardzo brutalne.

Moim zdaniem nawyk oszczędzania ludzie powinni wynosić z domu. Rodzice, a nawet dziadkowie powinni od najmłodszych lat uczyć dzieciaki tej niewątpliwie trudnej i nie zawsze przyjemnej sztuki jaką jest oszczędzanie. Niestety ja takiej nauki z domu nie wyniosłem przez co odkąd sięgam pamięcią pieniądze się mnie nie trzymały. Podobno głupiec i pieniądze szybko się rozchodzą.

Od czasu pójścia do 1 pracy (a nawet i wcześniej) zanim jeszcze zacząłem zarabiać miałem już na plecach kilka zobowiązać do spłaty. Z miesiąca na miesiąc dochodziła kolejna stała opłata za coś czy to w postaci raty kredytu konsumpcyjnego czy abonamentu. Doszedłem do momentu, w którym po opłacie wszystkich zobowiązań zostawało mi niewiele gotówki z wypłaty, którą mógłbym przeznaczyć na przyjemności. Ale jak to tak? Ciężko pracuje i nie mogę sobie pozwolić na cotygodniowe wyjścia do baru z kumplami, kupno kolejnych perfum za 400 zł czy wyjazd nad morze w okresie urlopowym? Nie chciałem nawet o tym myśleć. Właśnie wtedy odkryłem wspaniałości jakimi są karty kredytowe. Dalej nie będę opisywał skutków mojego beztroskiego szastania gotówką (częściowo nieswoją) bo każdy może połączyć wszystkie opisane wyżej sytuacje w jedno i wywnioskować jak to wszystko się skończyło. Dodam tylko, że od momentu kiedy powiedziałem dość, nadal ciągną się za mną długi
z przeszłości.

Oczywiście długi trzeba spłacać, nie ma że boli. Ja najgorsze mam już za sobą i co ciekawe lekcja jaką otrzymałem dotycząca wydawania pożyczonych pieniędzy sprawiła, że chyba już nigdy nie skorzystam z ofert kart kredytowych oferowanych przez banki, nie kupie nic na raty, a wszelkiego rodzaju pożyczek czy to z różnego rodzaju instytucji czy od rodziny lub znajomych będę unikał jak ognia trzymając się zasady „dobry zwyczaj, nie pożyczaj” (zarówno komuś jak i od kogoś!).

Do momentu, w którym powiem iż stałem się oszczędnym człowiekiem, który nie wydaje kompulsywnie pieniędzy i co najważniejsze umie je odkładać na np. wakacje czy awaryjne sytuacje, minie jeszcze trochę czasu i wiele nauki mnie czeka. Odnoszę dziwne wrażenie, że dzięki lekcją jakie otrzymałem w poprzednich latach nie powinno być to takie trudne, ale oczywiście wszystko okaże się z czasem. Jedno jest pewne, jeżeli uda mi się opanować sztukę oszczędzania stwierdzę zrobiłem krok w kierunku, aby stać jak ludzie, którym się udało.


Alex Van der Beck

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz