w Polsce również z rodziną odwiedzaliśmy cmentarze, na których spoczywali nasi bliscy jednak od dwóch lat nie mam możliwości przebywać w kraju na Wszystkich Świętych i Zaduszki. W tym poście chciałbym przedstawić w jaki sposób ja „świętuje” 1 Listopada żyjąc poza granicami ojczyzny,
w kraju gdzie zwyczaj odwiedzania grobów całymi rodzinami, zapalając przy tym znicze i dekorując groby kwiatami nie jest tak bardzo popularny.
Sam jestem zdziwiony, że czułem taką potrzebę,
aby w okolicach 1 Listopada odwiedzić cmentarz, zapalić znicz, na chwilę
wysiąść z tego brutalnego i szalonego świata zwanego życiem
i zapaść w chwilę zadumy w połączeniu z modlitwą a także rozmową z tymi, którzy odeszli.
i zapaść w chwilę zadumy w połączeniu z modlitwą a także rozmową z tymi, którzy odeszli.
Brakowało mi tego, tak bardzo że jak to ja musiałem coś na to poradzić bo nie
chciałem i nadal chcę być jedną z tych osób, które wyprowadziły się ze swojej
ojczyzny zostawiając w niej sporą część tradycji, której w innym państwie nie
kultywują z mniejszych lub większych powodów.
W miejscowości, w której mieszkam znajduje się
mały cmentarz, obok którego przechodzę praktycznie codziennie. Jak to często
bywa z małymi cmentarzami na wsiach spora część grobów jest zaniedbana, a wręcz
od długiego czasu po prostu została zapomniana. Oczywiście przyczyny dlaczego
nikt nie interesuje się tymi grobami mogą być różne i nie chce oceniać tej
sytuacji.
Postanowiłem, iż nikogo kto spoczywa na tym cmentarzu nie znałem to mimo
wszystko na Wszystkich Świętych pójdę tam, wybiorę jeden grób, zapalę symbolicznie
znicz i zmówię modlitwę. Muszę przyznać, że ze znalezieniem znicza miałem
trochę problemów (w większości sklepów można było kupić tylko wkłady, a stoisk
przed cmentarzami brak), ale w końcu znalazłem sklep, w którym było kilka
zniczy do wyboru.
Mając już znicze, mogłem wybrać się na cmentarz. Z domu zabrałem również
zmiotkę i szufelkę. Dlaczego? Otóż, od początku założyłem sobie, że wybiorę
najbardziej zaniedbany i zapomniany grób, który uporządkuję i właśnie na nim
zapalę znicz, za duszę moich bliskich, ale i również osobę (osoby) w nim
spoczywające. Jak sobie założyłem tak zrobiłem. Miałem problemy z wybraniem
konkretnego grobu, bo opuszczonych grobów było bardzo dużo, a ja najchętniej
uporządkował bym wszystkie i na wszystkich zapalił światełka. Po wybraniu tego
konkretnego uporządkowałem go jak i jego najbliższą okolicę i zapaliłem znicze.
I wiecie co? Naprawdę poczułem takie uczucie jakbym był na cmentarzu, gdzie
spoczywają moi bliscy. Może uczucie to nie było, aż tak silne i emocjonalne ale
było bardzo zbliżone. Pod koniec dnia byłem bardzo zadowolony z tego iż
podjąłem taką decyzję i pomimo różnych niedogodności zapaliłem tego znicza na
grobie, i nie ważne że był on tylko symboliczny.
Jestem bardzo przywiązany do swojego kraju i
do tradycji jakie w nim obchodziłem. Pomimo
emigracji, próbuję zachowywać się tak jakbym spakował wszystkie tradycje, które
obchodziłem
w Polsce do jednej z walizek i staram się je kultywować w nowym miejscu. Nie jest to, aż tak proste ale zauważyłem, że dla chcącego nic trudnego i można na obczyźnie poczuć się jak we własnym kraju.
w Polsce do jednej z walizek i staram się je kultywować w nowym miejscu. Nie jest to, aż tak proste ale zauważyłem, że dla chcącego nic trudnego i można na obczyźnie poczuć się jak we własnym kraju.
Alex Van der Beck
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz