piątek, 2 grudnia 2016

Grudziowpis#2- Dzień próbny w nowej pracy.

Nie jestem typem „rannego ptaszka”, a wstanie chwile po 4 zdecydowanie jest tortura. Ale cóż zrobić, na dzień próbny do być może nowej pracy nie wypada się spóźniać, a póki co jedyne połączenie środkami komunikacji miejskiej wypadało właśnie w bardzo porannych godzinach.

Po zwleczeniu się z wyra i wyszykowaniu siebie i wszystkiego co było mi potrzebne udałem się na przystanek autobusowy, który na szczęście znajduje się w bardzo bliskiej okolicy. Aura pogodowa (nie wiem czy istnieje taki zwrot, ale zauważyłem, że często wymyślam jakieś nieistniejące wyrazy czy zwroty) nawet mi dopisała bo nie było mrozu i wichury, a jedynym przeszkadzającym zjawiskiem był lekko padający deszczyk. Ale szybko przestał.

Po ponad godzinnej podróży zaliczając przesiadkę i kilkunastominutowy marsz dotarłem do miejsca pracy. Lubię dni próbne w nowej pracy. Zawsze mnie rozśmieszają. Zaczynając od poznania innych współpracowników, których imiona zapominam tuż po przedstawieniu mi się
(no chyba, że imię jest naprawdę jakieś zapadające w pamięć to wtedy może nawet nie będę musiał kilka razy prosić o przypomnienie) a kończąc na tym nawale informacji jakie nowy pracownik musi poznać. I oczywiście pozna, ale na pewno nie w ciągu tego jednego dnia,
bo niemożliwe jest zapamiętać wszystkich informacji, porad, instrukcji których doświadczony pracownik uczył się kilka-kilkanaście tygodni.

Praca jak to praca, jako że miałem już doświadczenie w tej branży jakoś specjalnie mnie nie zaskoczyła. Grupa współpracowników niewielka (do 10 osób), a atmosfera wydawała się okey. Czasami nie zrozumiałem wszystkiego co chciał mi przekazać mój „nauczyciel”, ale to wina mojej znajomości języka obcego, który nie jest jeszcze na super zaawansowanym poziomie. Muszę nad nim jeszcze trochę popracować.

Dzień próbny upłynął mi szybko. Ja byłem zadowolony i wnioskując po końcowej rozmowie moi potencjalni przyszli pracodawcy też. Trochę nie zgraliśmy się z ewentualnym terminem rozpoczęcia pracy, ale myślę, że dało by się w tej kwestii jakoś sensownie dogadać. Czy podpiszę umową z tym pracodawcą? Zobaczymy daliśmy sobie trochę czasu na zastanowienie
i przemyślenie. Może w między czasie trafi się jakaś inna ciekawsza propozycja? Któż to wie.


Alex Van der Beck 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz