Nie jestem typem „rannego ptaszka”, a wstanie
chwile po 4 zdecydowanie jest tortura. Ale cóż zrobić, na dzień próbny do być
może nowej pracy nie wypada się spóźniać, a póki co jedyne połączenie środkami
komunikacji miejskiej wypadało właśnie w bardzo porannych godzinach.
Po zwleczeniu się z wyra i wyszykowaniu siebie
i wszystkiego co było mi potrzebne udałem się na przystanek autobusowy, który
na szczęście znajduje się w bardzo bliskiej okolicy. Aura pogodowa (nie wiem czy
istnieje taki zwrot, ale zauważyłem, że często wymyślam jakieś nieistniejące
wyrazy czy zwroty) nawet mi dopisała bo nie było mrozu i wichury, a jedynym
przeszkadzającym zjawiskiem był lekko padający deszczyk. Ale szybko przestał.
Po ponad godzinnej podróży zaliczając
przesiadkę i kilkunastominutowy marsz dotarłem do miejsca pracy. Lubię dni
próbne w nowej pracy. Zawsze mnie rozśmieszają. Zaczynając od poznania innych
współpracowników, których imiona zapominam tuż po przedstawieniu mi się
(no chyba, że imię jest naprawdę jakieś zapadające w pamięć to wtedy może nawet nie będę musiał kilka razy prosić o przypomnienie) a kończąc na tym nawale informacji jakie nowy pracownik musi poznać. I oczywiście pozna, ale na pewno nie w ciągu tego jednego dnia,
bo niemożliwe jest zapamiętać wszystkich informacji, porad, instrukcji których doświadczony pracownik uczył się kilka-kilkanaście tygodni.
(no chyba, że imię jest naprawdę jakieś zapadające w pamięć to wtedy może nawet nie będę musiał kilka razy prosić o przypomnienie) a kończąc na tym nawale informacji jakie nowy pracownik musi poznać. I oczywiście pozna, ale na pewno nie w ciągu tego jednego dnia,
bo niemożliwe jest zapamiętać wszystkich informacji, porad, instrukcji których doświadczony pracownik uczył się kilka-kilkanaście tygodni.
Praca jak to praca, jako że miałem już
doświadczenie w tej branży jakoś specjalnie mnie nie zaskoczyła. Grupa
współpracowników niewielka (do 10 osób), a atmosfera wydawała się okey. Czasami
nie zrozumiałem wszystkiego co chciał mi przekazać mój „nauczyciel”, ale to
wina mojej znajomości języka obcego, który nie jest jeszcze na super
zaawansowanym poziomie. Muszę nad nim jeszcze trochę popracować.
Dzień próbny upłynął mi szybko. Ja byłem
zadowolony i wnioskując po końcowej rozmowie moi potencjalni przyszli
pracodawcy też. Trochę nie zgraliśmy się z ewentualnym terminem rozpoczęcia pracy,
ale myślę, że dało by się w tej kwestii jakoś sensownie dogadać. Czy podpiszę
umową z tym pracodawcą? Zobaczymy daliśmy sobie trochę czasu na zastanowienie
i przemyślenie. Może w między czasie trafi się jakaś inna ciekawsza propozycja? Któż to wie.
i przemyślenie. Może w między czasie trafi się jakaś inna ciekawsza propozycja? Któż to wie.
Alex Van der Beck
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz